Aktualności
Bębniarz
Dariusz Pojawa od prawie 30 lat prowadzi w Suwałkach Pracownię Bębnów „Roots Drums” Bębny z Duszą.
Prawdziwe zauroczenie bębnem i wydobywanymi przez grającego na nim muzyka dźwiękami przeżył w 1986 r. podczas koncertu grupy Osjan w Augustowie – kultowej dziś, istniejącej i występującej stosunkowo krótko. Postanowił, że spróbuje zbudować podobny. I tak się stało. Z pierwszymi swoimi bębnami, afrykańskimi, przyszedł na spotkanie 14 grudnia b.r. do suwalskiego archiwum.
Od tamtej pory w swojej pracowni zbudował ponad 1200 instrumentów perkusyjnych, które służą muzykom na całym świecie. Szczególnie duże zainteresowanie jego pracami wykazują Litwini, z którymi spotyka się na licznych archeologicznych festynach. Wykonał też dwa bębny na zamówienie syberyjskich szamanów.
Instrumenty Dariusza Pojawy doceniane są przede wszystkim za wydobywający się z nich dźwięk.
-Dusza bębna to miejsce styku skóry z korpusem, kształt tego miejsca decyduje o jakości wydobywającego się z bębna dźwięku – mówi.
Wszystko w bębnach robi własnoręcznie, przygotowuje drewno – korzysta głównie z olchy, wyprawia skóry – końskie, cielęce, kozie… Bębny dla szamanów robił ze skóry bobrów. Wykonane przez niego instrumenty trafiają na ogół do konkretnego, właściwego człowieka. Reklamację miał tylko jedną, tylko raz musiał wycofać instrument.
-To nie dla ciebie, zostawię go sobie – tłumaczył zamawiającemu.
Przy tworzeniu nie stosuje żadnej chemii, wzoruje się na metodzie Indian Dakota, opierającej się na wykorzystaniu przy budowie instrumentu zjawisk natury: wiatru, mrozu, słońca.
Obecnie bardzo dużo wykonuje rekonstrukcji i renowacji: bębnów, kotłów, tamburyn. Zrobił renowacje bębna dla Przeroślaków, przybiera się do podobnego zadania dla zespołu Pogranicze. Jest bardzo otwarty: współpracował z Anną Dymną i jej fundacją „Mimo wszystko”, organizował warsztaty dla dzieci i młodzieży. Teraz brakuje mu czasu, ma wiele zamówień i zaintersowań – coraz głębiej wchodzi w tematykę historii i budowy instrumentów. Opisał ich ponad 600. Aktualnie „po głowie chodzi mu duży bęben” i okres napoleoński z bębnami i doboszami wykorzystywanymi podczas bitew i potyczek.
Spotkanie z Dariuszem Pojawą zorganizowały wespół Archiwum Państwowe w Suwałkach i Stowarzyszenie Przyjaciół Suwalszczyzny.
Z pasji
Wczoraj, 23 listopada zorganizowaliśmy w suwalskim archiwum spotkanie z Krzysztofem Michalskim – kolekcjonerem sztuki ludowej (w podsuwalskiej wsi prowadzi Galerię „Drewutnia”), mecenasem kultury, jednym z inicjatorów utworzenia Szlaku Kultury Ludowej Suwalskiego Pogranicza. Jako że twórcy są dla niego najważniejsi, chcąc ich zaprezentować, przyniósł prace kilkunastu z nich. Były to przede wszystkim rzeźby, w tym zabawki, ale także kilim utkany przez znaną tkaczkę Sabinę Knoch. W swojej kolekcji Krzysztof Michalski posiada też dzieła m.in. Zygmunta Zuchwalskiego, Andrzeja Wasilewskiego, Krzysztofa Walukiewicza, Jana Zaborowskiego, Adama Zackiewicza, Mariana Kunickiego, Romana Szeligi, Józefa Nalbacha.
Krzysztof Michalski od kilku lat, wraz z dr Krzysztofem Snarskim – kulturoznawcą i etnografem z Muzeum Okręgowego w Suwałkach, Bogdanem Pieklikiem – właścicielem lokalnej telewizji i innymi osobami prowadzą działania na rzecz powołania szlaku kultury ludowej, odwiedzając twórców w ich domach i nagrywając z nimi rozmowy. Wszyscy oni robią to z pasji, społecznie. To praca bezcenna, ratująca od zapomnienia ludzi i ich dzieła tworzące kulturę Suwalszczyzny.
W spotkaniu, mimo brzydkiej pogody, uczestniczyło wiele osób, obok członków Stowarzyszenia Przyjaciół Suwalszczyzny, także goście, w tym zaproszeni przez Krzysztofa: Mirosław Nalaskowski – badacz i znawca kultury ludowej, Józef Murawski – twórca ludowy, prowadzący zespół „Pogranicze”, Marcin Halicki – animator kultury, pasjonat regionalista, założyciel „Raczkowskich Archiwaliów”, dr Maciej Ambrosiewicz – kierownik Muzeum Wigier i prezes Augustowsko-Suwalskiego Towarzystwa Naukowego, Andrzej Matusiewicz – historyk i regionalista, wiceprezes towarzystwa, Cezary Cieślukowski – wiceprzewodniczący Sejmiku Samorządowego Województwa Podlaskiego, Kazimierz Urynowicz – wójt Gminy Jeleniewo, Marek Waszkiewicz – zastępca, Stanisław Łobacz – prezes zarządu Polskiego Towarzystwa Numizmatycznego w Suwałkach, Jerzy Szleszyński – prezes zarządu Suwalskiego Klubu Badmintona i inni.
Spotkanie zostało zorganizowane przez Stowarzyszenie Przyjaciół Suwalszczyny we współpracy z Archiwum Państwowym w Suwałkach.
Roziewscy
Spotkanie ze Stanisławem Roziewskim na temat rodu Roziewskich za nami. Odbyło się w czwartek 19 października w suwalskim archiwum. Wzięło w nim udział kilkadziesiąt osób – członkowie Stowarzyszenia Przyjaciół Suwalszczyzny – organizatora spotkania oraz przedstawiciele rodziny z miasta i okolic. Do poszukiwania korzeni zmobilizowała go wiele lat temu wizyta w Suwałkach Nikolasa, młodego Amerykanina, który przybył do Polski w poszukiwaniu swoich polskich przodków. Znał tylko nazwisko i okolice z jakich pochodzili – północno-wschodnia część kraju. Szczęśliwym zrządzeniem losu trafił na Stanisława. Po wielu rozmowach z lokalnymi członkami rodziny, poszukiwaniach informacji w dokumentach okazało się, że są spokrewnieni. Że w Stanach Zjednoczonych żyje cała jedna linia rodziny, potomkowie Aleksandra, który w 1912 roku wraz z bratem wyruszył z rodzinnej wsi Korkliny za ocean w celach zarobkowych – chciał kupić w okolicy Korklin ziemię. Podróż kosztowała ich dwa konie. Brat z czasem wrócił do kraju, Aleksander pozostał w Ameryce. A że braci było w sumie trzech, a czasy były burzliwe – ledwie skończyła się pierwsza wojna światowa, rozpoczęła się druga, więzy rodzinne zostały zerwane i częściowo zapomniane. Odkrycie po kilkudziesięciu latach amerykańskiej linii było dla Roziewskich zaskoczeniem i jednocześnie radością. Stanisław rozpoczął żmudną pracę nad sporządzeniem drzewa genealogicznego; od wielu lat organizuje corocznie zjazdy rodzinne. Na którymś z kolei było ok. 140 osób. Spotkanie w archiwum zakończyło się nagranym specjalnie z tej okazji wystąpieniem Nikolasa, który zwracając się do uczestników mówił z dumą o swoich polskich korzeniach i licznej polskiej rodzinie.
Spoczywaj w pokoju
11 marca pożegnaliśmy Barbarę Racką, która spoczęła na suwalskim cmentarzu przy ulicy Bakałarzewskiej. Członkiem Stowarzyszenia Przyjaciół Suwalszczyzny była od kilku lat, ja znałam Ją od lat kilkudziesięciu. Pracowałyśmy wspólnie przez jakiś czas w redakcji tygodnika „Krajobrazy”. W tamtej rzeczywistości dziennikarze na ogół pisali teksty ręcznie, przepisywały je potem na maszynkach do pisania koleżanki maszynistki. Gdy Basia przepisywały tekst, można go było od razu „wkładać” do gazety. Nie przepuściła żadnego, popełnionego przez dziennikarza, błędu – ani ortograficznego, ani stylistycznego, ani merytorycznego, wyłapywała je i poprawiała. W redakcji była „duszą towarzystwa” i świetną organizatorką.
Będąc w stowarzyszeniu, mimo pogarszającego się stanu zdrowia, chętnie uczestniczyła w spotkaniach i wycieczkach. Żal, że już się na tym, otaczającym nas cudownym świecie, nie spotkamy.
Żegnamy Cię Basiu, spoczywaj w pokoju.